Uczestniczyłem ostatnio w ciekawej dyskusji. Pojawił się post w internecie, którego autor apelował o to, aby szanować kompozytorów pieśni kościelnych i zachowywać oryginalne źródła i melodie, zwłaszcza w śpiewnikach.
Inspiracją do powstania tego posta, jeśli dobrze rozumiem, było Nowe wydanie śpiewnika ks. Siedleckiego, o którym pisałem już jakiś czas temu. Chodzi o to, że autorzy śpiewnika postanowili zrewidować melodie funkcjonujące w kościołach i zdecydowali się poprawić część z nich, na przykład Serce Twe Jezu. Zainteresowanych odsyłam do źródła, aby poszukać więcej takich modyfikacji.
Mając na uwadze zmieniające się melodie pieśni, warto przyjrzeć się pracy dwóch ludzi: organisty i wydawcy śpiewnika. Najpierw postawmy sobie dwa pytania:
- Czy praca organisty powinna ograniczać się do zakupienia śpiewnika i grania melodii w nim zawartych zgodnie z zapisem nutowym?
- Czy praca redaktora śpiewnika w kontekście dawnych pieśni, to zasadniczo kopiuj-wklej z poprzedniej edycji?
Problem modyfikacji melodii jest szerszy i należy spojrzeć na tę sprawę wielopłaszczyznowo. Pieśń kościelna jest żywym tworem, który nie istnieje jedynie na kartach śpiewnika, ale również, a raczej przede wszystkim w tradycji ludowej. To wierni wykonują te pieśni i to oni są nośnikiem aktualnie obowiązujących wersji.
Idea zachowywania oryginalnych wersji jest piękna i nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Na pewno warto ją stosować do nowych kompozycji. Czy jednak to podejście jest słuszne w każdym przypadku? To już inne pytanie.
Tym, którzy tak bronią wersji oryginalnych proponuję zajrzeć do źródeł, na przykład do Śpiewnika Mioduszewskiego. Można przejrzeć melodie w nim zawarte i porównać z tymi, które które znajdziemy we współczesnych śpiewnika, a następnie posłuchać, jak śpiewa się je aktualnie w kościołach. Albo zastanowić się, kto śpiewa Jeden chleb jako pieśń dwuzwrotkową (zgodnie z zamysłem kompozytora i zgodnie z rytmiką tekstu), a kto wykonuje ją jako trzyzwrotkową z refrenem „Jak ten chleb co złączył złote ziarna” i w powstałej w ten sposób trzeciej zwrotce wycina po dwie ósemki w pierwszym i trzecim wersie.
Śpiewnik kościelny pełni różne funkcje, między innymi praktyczne. Może na przykład narzucać pewne zmiany, korygując błędy, czy niefortunne teksty bądź zwroty melodii. W pieśni Serce Twe Jezu mamy do czynienia z dostosowaniem zapisu nutowego do wersji użytkowej. W mojej wieloletniej praktyce nigdy nie słyszałem, żeby ktoś ją śpiewał według oryginalnej melodii. W melodii stosuje się wiele uproszczeń rytmicznych o zasięgu ogólnopolskim. Wersja z nowego Siedleckiego być może nie jest idealna, ale blisko jej do tego, jak tę pieśń dzisiaj śpiewają wierni.
Pieśń kościelna ewoluuje, podobnie jak język. Redaktorzy śpiewników od lat stosują zabiegi dostosowywania zapisu nutowego do zmieniającej się rzeczywistości. Podobnie jak redaktorzy słowników, którzy muszą podążać za zmianami w języku. W tym wypadku, kiedy w pewnym uproszczeniu można przyjąć, że w praktyce w całej Polsce pieśń przekształciła się i jest wykonywana w inny sposób, niż pierwotnie, są dwie możliwości. Możemy zachować zapis oryginalny, bądź dostosować go do praktyki wykonawczej. Przy czym nie ma przeszkód, żeby stosować obie możliwości jednocześnie.
Zadanie organisty też trudno ograniczyć do zakupienia śpiewnika i grania wersji śpiewnikowych. Organista w swojej pracy musi być trochę etnomuzykologiem, który ma na uwadze tradycje lokalne, szanuje je i analizuje zmiany dokonujące się w pieśni kościelnej. Nie zawsze dążenie do ujednolicenia wersji pieśni, czy korzystanie z melodii ogólnopolskiej jest słuszne. „Regionalizmy” w melodiach pieśni też mają swoje piękno i są naturalnym procesem kształtowania się muzyki.
Kompozytorom pieśni, którzy widzą, ze ich dzieło nabiera z czasem inny kształt polecam przede wszystkim aby się z tego cieszyli. Jeśli się tak dzieje, oznacza to ze kompozycja jest chętnie wykonywana przez szerokie grono odbiorców. Czyli jest „żywa”: przyjęła się i jest lubiana. Zmiany, a w szczególności pewne uproszczenia są naturalnym procesem w ewolucji melodii.