W 2005 roku opublikowałem Harmonizacje pieśni kościelnych – śpiewnik, zawierający towarzyszenia organowe. Opracowanie jest zamieszczone w internecie w postaci dokumentu PDF i można je pobrać z mojej strony, bądź bezpośrednio z tego wpisu, klikając na tytuł śpiewnika. Plik ma około 11 MB.
Ponieważ od tego czasu minęło 12 lat, przyda się kilka słów komentarza.
Zacznijmy od krótkiej historii powstania, czyli cofnijmy się do roku 1997. Wtedy udało się spisać pomysł na zagranie pieśni wielkanocnej Wesoły nam dzień dziś nastał – pierwszą dojrzałą jak na tamte czasy harmonizację. Dziś już trudno powiedzieć, czy chodziło o zadanie domowe, zakład z kolegą, czy przygotowanie się do grania w czasie zbliżającej się Wielkanocy. Udało się osiągnąć ciekawe brzmienie i to miało znaczenie. Tym bardziej, że kilka najbardziej udanych przebiegów dało się łatwo zapamiętać, a potem stosować je w praktyce.
Zaczęły powstawać kolejne — mniej lub bardziej udane — opracowania. Okazało się również, że bardzo wygodnie tworzy się w podróży. Ponieważ zaś był to czas, kiedy często podróżowałem pociągami, pojawiło się też sporo nowych harmonizacji.
Kiedy ilość pomysłów urosła na tyle, że kartki zaczęły się gubić, przyszedł czas na skorzystanie z pomocy komputera. Na początku chodziło wyłącznie o względy praktyczne — żeby zachować najciekawsze opracowania. Do pójścia o krok dalej namówił mnie kolega, dziś już doktor sztuk muzycznych — Damian Konicki — w czasie jednej z naszych długich rozmów o harmonizowaniu pieśni.
Tak w skrócie wyglądała droga do przygotowania i publikacji w internecie — formy, w której Harmonizacje Pieśni Kościelnych są dostępne.
Nie spodziewałem się jak pozytywnym echem odbije się pokazanie śpiewnika światu. Otrzymałem mnóstwo maili i telefonów na temat opracowań: od podziękowań, przez pytania, uwagi, czy wręcz prośby o opracowanie konkretnych pieśni. W tym miejscu chciałbym za wszystkie gorąco podziękować. Niestety nie udało mi się na wszystkie odpowiedzieć, za co ogromnie przepraszam. Mam jednak nadzieję, że moja praca przydała się Wam w budowaniu swojego własnego doświadczenia za organami.
Jak wygląda sytuacja dzisiaj? Przez długi czas uważałem, że śpiewnik jest zamkniętą formą i nie zamierzałem do niej wracać. Okazuje się jednak, że nie da się uciec od pasji, jaką jest harmonia i w dalszym ciągu zdarza mi się spędzać czas nad kartką z nutami. Po wielu latach od wydania śpiewnika mogę otwarcie powiedzieć, że dziś opracowałbym te pieśni inaczej. Czy lepiej? Myślę, że nie mnie to oceniać.
W wolnych chwilach przygotowuję kolejne towarzyszenia organowe, przeglądam też wcześniejsze opracowania i zaznaczam poprawki. Myślę, że te materiały znajdą się w przyszłości w kolejnym wydaniu Harmonizacji Pieśni Kościelnych. Na tego typu projekt potrzeba wielu lat pracy.
Zanim to nastąpi, zachęcam do przeglądania śpiewnika w dotychczasowej postaci i dzielenia się wszelkiego rodzaju wrażeniami, opiniami, uwagami… tym, co przychodzi na myśl w czasie korzystania z tych opracowań. Wszystkie uwagi są dla mnie niezwykle cenne.