Artykuł jest przejrzaną i poszerzoną wersją publikacji Różnorodność melodii z 18 lutego 2010 roku.
Kiedy podróżując po różnych stronach Polski wstąpimy do kościoła, możemy usłyszeć ludzi, śpiewających różne odmiany znajomych melodii. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego tak się dzieje? Z pozoru ta sama pieśń, ta sama melodia, a jednak inna. Skąd się to bierze?
Na początek mała uwaga. Istnieje spora grupa śpiewów, która posiada dwie melodie1, z których każda stanowi odrębną kompozycję. W tym miejscu jednak skupimy się wyłącznie na różnych odmianach pojedynczej melodii. Na początek przykład z Bydgoszczy: modyfikacja Hymnu z Gorzkich Żali.
Organista w codziennej pracy nie zawsze ma możliwość wyłapania pewnych smaczków2. Zwłaszcza kiedy chodzi o niewielkie modyfikacje — inna wysokość pojedynczej nuty, czy drobne różnice rytmiczne. Wszystko dodatkowo utrudnia odległość od zgromadzenia: kiedy siedzi się przy organach, dźwięk z piszczałek niejako przykrywa śpiew ludu.
Ogromną pomocą w identyfikowaniu różnic melodycznych jest współpraca z grupami parafialnymi. W szczególności z chórem, scholą, czy zespołami muzycznymi. Zdarza się, że ich członkowie sami zwracają uwagę na pewnie niuanse3. Inne można odkryć w czasie wspólnych prób, czy muzykowania. Natomiast najłatwiej usłyszeć każdą nietypową nutę w czasie procesji, krocząc w śpiewającym tłumie.
Skąd biorą się rozbieżności w melodiach? Przyczyn może być kilka. W najdawniejszych czasach, kiedy sztuka piśmiennictwa dostępna była dla wybranych, a na książki mogli sobie pozwolić najbogatsi, melodie przekazywano sobie ustnie. Ówczesny zapis muzyczny — nawet pomijając fakt, że trudno dostępny — nie zawsze pozwalał na jednoznaczną interpretację. Każdy, kto przynajmniej raz w życiu próbował grać w Głuchy telefon, przypomni sobie, że już przy zabawie z jednym zdaniem pojawiają się spore przekłamania. Łatwo zatem wyobrazić sobie, z jakimi wyzwaniami mierzył się muzyk, którego zadaniem było najpierw poznanie nowego śpiewu, potem w pewnym sensie przechowanie go w głowie i w końcu — po pewnym czasie — przekazanie innym i nauczenie ich. Nie dało się uniknąć pewnych nieścisłości. W ten sposób ogólny zarys melodii pozostawał ten sam, natomiast pojawiały się różnice regionalne.
Okazją do uporządkowania śpiewów stało się wynalezienie druku i powstanie pierwszych śpiewników, zawierających zapis nutowy. W ten sposób wzorcowe melodie miały szansę dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Można wyobrazić sobie, że pojawiła się szansa na zweryfikowanie miejscowej praktyki. Należy jednak pamiętać, że pomysł ujednolicenia śpiewów jest stosunkowo młody i łączy się z dziewiętnastowieczną odnową liturgii — ruchem cecyliańskim — który w głównej mierze wpłynął na praktykę wykonywania chorału gregoriańskiego. Wcześniejsze śpiewniki — często o zasięgu diecezjalnym — raczej upowszechniały lokalne tradycje. W Polsce wyraźne zmiany można zaobserwować od XX wieku: dążenie do przygotowania śpiewnika ogólnopolskiego, rozwój internetu, popularyzującego melodie wzorcowe. Nie bez znaczenia pozostaje wyraźny trend stawiający melodię ogólnopolską niejako ponad jej odmianą regionalną.
Melodie pieśni przeznaczonych do śpiewu ludu ulegają pewnej ewolucji, na którą wpływa wiele czynników. Jednym z bardziej znaczących jest poziom trudności. O ile możemy się spodziewać, że wykształcony muzyk dokładnie wyartykułuje każdą nuty, to jednak trudno wymagać tego samego od wiernych. Stąd pojawia się tendencja do upraszczania: przełamywanie trudniejszych skoków, wygładzanie rytmu, czy wręcz zmiana metrum. Myślę, że kilka przykładów pozwoli to lepiej zobrazować.
Wielbię Ciebie
Dźwięk fis na sylabie Chle- zmienia się w g, dzięki czemu otrzymujemy dwie łatwiejsze do zaśpiewania tercje.
Cicha noc
Charakterystyczna ćwierćnuta z kropką bardzo często ustępuje miejsca dwóm równym ćwierćnutom.
Z tej biednej ziemi
W tej pieśni wierni potrzebują dodatkowy czas na wzięcie oddechu. Ćwierćnuta na końcu frazy wydłuża się do półnuty (bądź ćwierćnuty i pauzy ćwierćnutowej). Nierzadko ta sama sytuacja ma miejsce w połowie frazy. Dużo wygodniej zaśpiewać całość w metrum 4/4. Praktyka pokazuje, że ten sposób wykonania ma charakter ogólnopolski.
Współcześnie największą popularnością cieszy się dążenie do ujednolicenia śpiewów. Doświadczeni badacze z ogromną wiedzą analizują melodie, często docierając do jej pierwotnej wersji — pochodzącej od kompozytora, bądź z najstarszego źródła. W ten sposób możemy zachować dziedzictwo muzyki w jej nienaruszalnym stanie. Organista powołuje się na pewien autorytet, stosując wyniki jego pracy w praktyce. Czy oznacza to, że wszelkie modyfikacje melodii należy uznać za złe i wyeliminować je z naszych parafii?
Odpowiedź na to pytanie, nie jest taka oczywista. Wprowadzając ogólnopolską wersję melodii bez zastanowienia, możemy skazać na zapomnienie jej odmianę lokalną Zanim podejmiemy się takiego kroku, warto byłoby przyjrzeć się obowiązującej melodii — czy jest to rzeczywiście efekt niedbałości jednego z naszych poprzedników, czy może stanowi ona pewną wartość, którą warto zachować. — jako dokument (nagrany, spisany), bądź w żywej postaci czy wręcz pozostawić śpiew w obecnej postaci.
Jak to powinno wyglądać w praktyce? Trzeba patrzeć długofalowo. Wyobrażam sobie, że organista rozpoczynający pracę w parafii w bardzo dużym stopniu skupia się na słuchaniu. Chodzi o to, żeby być świadomym, jak na dzień dzisiejszy wyglądają śpiewy i… dostosować się. Ma to dodatkowo charakter psychologiczny4. Mało kto dobrze znosi zmiany, więc nasi parafianie również. Elastyczny organista, który będzie potrafił dostosować się do panujących zwyczajów, zostanie od początku lepiej odebrany. A to z kolei ułatwi mu współpracę na dalsze lata. Przy okazji warto przejrzeć parafialne śpiewniki. Być może któryś z naszych poprzedników wykonał zadanie domowe i pozaznaczał charakterystyczne zwroty melodyczne.
Kolejnym krokiem będzie analiza sytuacji. Trzeba się zastanowić, które z nietypowych zwyczajów muzycznych warto zachować. Odnajdziemy pieśni wzbogacone o pewne smaczki — na przykład dodane ozdobniki. Jeśli nie czujemy się zbyt pewnie w ocenie, warto poprosić o pomoc bardziej doświadczonego kolegę, czy znajomego profesora. Modyfikacje mogą stanowić pewną wartość5. Pomocne okaże się również szersze spojrzenie. Jeśli pewne przebiegi melodii ugruntowały się w całym mieście, czy diecezji, z pewnością nie warto z nimi walczyć. Nierzadko też rozpoznamy typowe błędy. Nad tymi zaczniemy pracować, aby je wyprostować.
Bardzo ważne jest pilnowanie własnego warsztatu. Największą krzywdę można wyrządzić parafii, wprowadzając własne maniery, czy błędy.
Na koniec ciekawostka — pięć wersji pieśni Chrystus zmartwychwstał jest.
Chrystus zmartwychwstał jest
Melodia pieśni datowana jest na XII wiek, polski rękopis pochodzi z XVI wieku (F. Rączkowski. Śpiewajmy Bogu. Śpiewnik parafialny. Warszawa 1988).
- Melodia ogólnopolska — F. Rączkowski. Śpiewajmy Bogu. Śpiewnik parafialny. Warszawa 1988, ta sama melodia: ks. J. Siedlecki. Śpiewnik kościelny.
- Melodia z XIX wieku — ks. M. M. Mioduszewski. Śpiewnik kościelny. Kraków 1838-1853.
- Melodia z początku XX wieku — ks. Fr. Walczyński. Towarzyszenie organowe do Śpiewnika Kościelnego. Tarnów 1913.
- Melodia chełmińska — zapisana ze słuchu w jednej z toruńskich parafii
- Melodia lubelska — zapisana ze słuchu w jednej z lubelskich parafii